Hunter
<Podjeżdża pod hotel i parkuje. Wysiada z Impali i opiera się o nią, rozglądając się>
Offline
Hunter
Jo zajęła jedno z wolnych miejsc parkingowych przed hotelem. Kiedy wysiadła ze starego samochodu, ruszyła w kierunku Dean'a stojącego przy Impali. Przypuszczała, że i jego sprowadziło do Atlanty polowanie na wendigo. Zastanawiała się tylko, gdzie jest jego młodszy brat. Kiedy podeszła do niego dostatecznie blisko, uśmiechnęła się i powiedziała:
- Kopę lat. Martwiłyśmy się już o was z mamą, dosyć długo się nie odzywaliście. Ciebie też sprowadza tu polowanie?
Offline
Hunter
Hej, Jo <unosi kącik ust> Mieliśmy... parę problemów <kiwa głową> Ta.
Offline
Hunter
- Chodzi o tą całą sprawę z apokalipsą? To dlatego Sama tu nie ma z tobą?- zapytała, zaraz później żałując, że to zrobiła.- Przepraszam, nie chcę być wścibska. Może lepiej zajmijmy się sprawą. Oczywiście, jeśli chcesz pracować ze mną.- dodała, uśmiechając się lekko.
Offline
Hunter
Dean zawahał się po czym wolno skinął głową.
- Tak. To przez Apokalipsę. - Wzruszył ramionami. - Nie, masz prawo spytać.
Uśmiechnął się kątem ust i schował ręce do kieszeni.
- Jasne. Skoro też tu jesteś, możemy pracować razem.
Offline
Hunter
- Na pewno wszystko się ułoży. Co to dla was. Poradziliście sobie z gorszymi rzeczami, to i z Apokalipsą sobie poradzicie. Poza tym macie wsparcie. Wielu łowców jest po waszej stronie. Nie musicie toczyć tej walki sami.- powiedziała Jo pocieszająco.- Więc od czego zaczynamy?- dodała, rozglądając się po okolicy.
Ostatnio edytowany przez Jo Harvelle (2014-02-16 14:22:46)
Offline
Hunter
Zaśmiał się bez wesołości.
- Tsa. Co to tam dla nas jeden koniec świata - wzruszył ramionami i też się rozejrzał. - Nie wiem. Znasz nazwiska ofiar? - zerknął na nią kątem oka.
Offline
Hunter
Przygryzając dolną wargę, sięgnęła do tylnej kieszeni spodni. Wyjęła z niej pognieciony wycinek z gazety, po czym rozłożyła go.
- Tydzień temu w pobliskim lesie zaginęła dwójka turystów, rodzeństwo Mark i Annie Johnson. Trzy dni temu zaginęła córka szeryfa Karen Williams, a jej przyjaciółka zdołała się uratować, więc możemy ją przepytać jako świadka. Dodatkowo pomimo zakazu po lesie kręci się wiele dzieciaków. Są zafascynowani "tajemniczym potworem".- powiedziała Jo, przewracając oczami i podając Dean'owi wycięty artykuł z gazety.
Offline
Hunter
Wziął od Jo wycinek z gazety i przebiegł oczami po tekście.
- Yhm. Czyli mamy trzy ofiary, jednego świadka i głupie dzieciaki. - skinął głową. - Więc zaczynamy od tej przyjaciółki. - podniósł wzrok na dziewczynę.
Offline
Hunter
- Dokładnie.- mruknęła, kiwając głową.- Prawdopodobnie będzie wypłakiwała się siedząc w barze albo w parku... Które miejsce pierwsze sprawdzamy?
Offline
Hunter
Bar - odpowiedział zdecydowanie. - Przy okazji ja też się napiję - uśmiechnął się krzywo.
Offline
Hunter
- Nie zapominaj, że jesteś w pracy.- powiedziała żartobliwie, po czym uśmiechnęła się.- Zanim pojedziemy do baru powinniśmy się przebrać. Cała ta zabawa w FBI wymaga poświęceń.- dodała, wyciągając swoją fałszywą odznakę z wewnętrznej kieszeni kurtki.
Offline
Hunter
Dzięki za przypomnienie mamo - mruknął z sarkazmem. Wzruszył ramionami i poprawił kurtkę. - Ja mogę tak jechać. - rozłożył ręce. - Jak do tej pory mnie nie zgarnęli. - uśmiechnął się.
Offline
Hunter
- Po prostu dbam o twoje zdrowie.- powiedziała, szczerząc zęby w sarkastycznym uśmiechu.- Okej, ale jeśli tym razem postanowią cię zgarnąć i razem z tobą też mnie, to bierzesz winę na siebie.- powiedziałam, ważąc w dłoniach fałszywą odznakę.
Offline