~ Zaraz dodam
Przewrócił oczami i wsiadł do Impali; odjechali w stronę baru.
(Dasz posta? )
Wywróciła oczami, śmiejąc się pod nosem.
- Ten raz jestem w stanie się na to zgodzić.- powiedziała, zajmując miejsce pasażera w Impali.
Znasz odpowiedź - posłał jej uśmiech i wyjął z kieszeni kluczyki do Impali. - Jedziemy moim maleństwem.
- Biorę cię za słowo! - powiedziała Jo z udawaną groźbą w głosie.- Pozwolisz się wykazać mojemu samochodowi, czy będziesz uparty i pojedziemy Impalą?- dodała, unosząc jedną brew ku górze i chowając swoją odznakę do kieszni kurtki.
Jasne - przewrócił oczami. - Gwarantuję ci, że nas nie zgarną - uniósł kącik ust.
- Po prostu dbam o twoje zdrowie.- powiedziała, szczerząc zęby w sarkastycznym uśmiechu.- Okej, ale jeśli tym razem postanowią cię zgarnąć i razem z tobą też mnie, to bierzesz winę na siebie.- powiedziałam, ważąc w dłoniach fałszywą odznakę.
Dzięki za przypomnienie mamo - mruknął z sarkazmem. Wzruszył ramionami i poprawił kurtkę. - Ja mogę tak jechać. - rozłożył ręce. - Jak do tej pory mnie nie zgarnęli. - uśmiechnął się.
- Nie zapominaj, że jesteś w pracy.- powiedziała żartobliwie, po czym uśmiechnęła się.- Zanim pojedziemy do baru powinniśmy się przebrać. Cała ta zabawa w FBI wymaga poświęceń.- dodała, wyciągając swoją fałszywą odznakę z wewnętrznej kieszeni kurtki.
Bar - odpowiedział zdecydowanie. - Przy okazji ja też się napiję - uśmiechnął się krzywo.
- Dokładnie.- mruknęła, kiwając głową.- Prawdopodobnie będzie wypłakiwała się siedząc w barze albo w parku... Które miejsce pierwsze sprawdzamy?
Wziął od Jo wycinek z gazety i przebiegł oczami po tekście.
- Yhm. Czyli mamy trzy ofiary, jednego świadka i głupie dzieciaki. - skinął głową. - Więc zaczynamy od tej przyjaciółki. - podniósł wzrok na dziewczynę.
Przygryzając dolną wargę, sięgnęła do tylnej kieszeni spodni. Wyjęła z niej pognieciony wycinek z gazety, po czym rozłożyła go.
- Tydzień temu w pobliskim lesie zaginęła dwójka turystów, rodzeństwo Mark i Annie Johnson. Trzy dni temu zaginęła córka szeryfa Karen Williams, a jej przyjaciółka zdołała się uratować, więc możemy ją przepytać jako świadka. Dodatkowo pomimo zakazu po lesie kręci się wiele dzieciaków. Są zafascynowani "tajemniczym potworem".- powiedziała Jo, przewracając oczami i podając Dean'owi wycięty artykuł z gazety.
Zaśmiał się bez wesołości.
- Tsa. Co to tam dla nas jeden koniec świata - wzruszył ramionami i też się rozejrzał. - Nie wiem. Znasz nazwiska ofiar? - zerknął na nią kątem oka.
- Na pewno wszystko się ułoży. Co to dla was. Poradziliście sobie z gorszymi rzeczami, to i z Apokalipsą sobie poradzicie. Poza tym macie wsparcie. Wielu łowców jest po waszej stronie. Nie musicie toczyć tej walki sami.- powiedziała Jo pocieszająco.- Więc od czego zaczynamy?- dodała, rozglądając się po okolicy.